środa, 30 stycznia 2013

"To morza czas, szalejących fal..."

(...) A wydawało się, że tylko szczyty gór potrafią w niej wywołać ten nienazwany stan, którym karmiła zmysły ilekroć zmęczona wędrówką docierała w końcu do wytyczonego celu. I że tylko tam cisza miała smak lekkiego cytrynowego kremu. Wydawało się, że żadne inne miejsce pod niebem bardziej już nie zaskoczy, nie zaczaruje, nie otuli spokojem jak delikatny tiulowy szal. Tam chciała mieć swój dom pachnący sosnami i bukami, z zegarem odmierzającym czas w rytm bicia jej serca. Z kominkiem pełnym radosnego gwaru iskier. Z kubkiem cynamonowej herbaty. Ze ścianami malowanymi szczęściem.
Wydawało się, że to, czego szukała ma już swój określony adres, okna, dach i tabliczkę w kolorze jej imienia nad drzwiami.
I nagle mewi krzyk tuż nad głową szeroko rozwarł przymknięte powieki duszy, zbudził tęsknotę za nieokreślonym, dotknął twarzy chłodnym, ulotnym tchnieniem. Zaszumiało. I zrozumiała: "Tam, gdzie będzie serce twoje, będzie i twój skarb" (...)





Pamiętasz? Było kiedyś morze

szkliste w falistych linii łukach,

morze, którego cieni można

w obrazach szklanych dni poszukać...

Morze czasami wzbierające

roznosem huku na poszumach,

szelestem w dali zamykanym

na stoodległych morskich tumach.

Morze płaczące świstem deszczu

I perłopławiem pianorodne,

dalekie, ciche, smutne głębią

jak moje oczy twoich głodne.

Morze przebite nocą w gwiazdy

powraca czasem cicho, jaśnie,

morze potęgi i miłości,

które w twych oczach cicho gaśnie.

/K.K Baczyński, Morze wracające/

wtorek, 29 stycznia 2013

kreską wyrażone

- Proszę cię, narysuj mi baranka ...

Zawsze ulega się urokowi tajemnicy. Pomimo niedorzeczności sytuacji - byłem bowiem o tysiąc mil od terenów zamieszkałych i grozi mi niebezpieczeństwo śmierci - wyciągnąłem z kieszeni kartkę papieru i wieczne pióro. W tym momencie przypomniałem sobie, że przecież uczyłem się tylko geografii, historii, rachunków i gramatyki, więc zmartwiony powiedziałem chłopcu, że nie umiem rysować. Ale on odrzekł:

- To nic nie szkodzi. Narysuj mi baranka.

Ponieważ nigdy w życiu nie rysowałem baranka, pokazałem mu jeden z dwóch rysunków, jakie umiałem zrobić: rysunek węża boa zamkniętego. Ku memu zdziwieniu chłopczyk odpowiedział:

- Nie, nie. Nie chcę słonia połkniętego przez węża boa. Boa jest zbyt niebezpieczny, a słoń za duży. Mam za mało miejsca. Potrzebny mi jest baranek. Narysuj mi baranka.

Narysowałem baranka. Mały przyjrzał się uważnie i rzekł:

- Nie, ten baranek jest już bardzo chory. Zrób innego.

Narysowałem.

Mały przyjaciel uśmiechnął się grzecznie z pobłażaniem:

- Przyjrzyj się. To nie jest baranek, to baran. On ma rogi.

Zrobiłem nowy rysunek, ale został odrzucony tak jak poprzedni:

- Ten baranek jest za stary. Chcę mieć baranka, który będzie długo żył.

Tracąc już cierpliwość - chciałem bowiem jak najprędzej zabrać się do naprawy motoru - nabazgrałem ten obrazek i powiedziałem:

- To jest skrzynka. Baranek, którego chciałeś mieć, jest w środku.

Byłem bardzo zdziwiony, widząc radość na buzi małego krytyka.

- To jest właśnie to, czego chciałem (...)



/Mały Książę, Antoine de Saint - Exupery/


***

Nigdy nie wiadomo, co odczuje człowiek przyglądający się rysunkowi. Co dzieje się w jego wnętrzu, jakie targają nim emocje, czy piękno wyrażone kreską wywoła w nim wzruszenie, rozdrażnienie, czy wypełni go miękkim spokojem, subtelnym smutkiem, czy ciepłą radością.
Nigdy nie wiadomo, czy nawet najdokładniej oddany rysunek, najwnikliwiej traktujący każdy szczegół, będzie zawierał w sobie to, co chcielibyśmy na nim zobaczyć.
Jedno jest pewne - ktoś, kto posiadł niezwykłą umiejętność uwidaczniania tego, co ukryte na dnie duszy przy pomocy najzwyklejszego ołówka, bez wątpienia jest kimś wyjątkowym.
I kiedy mu powiesz: - Proszę cię, narysuj mi ... - dostaniesz dokładnie to, o czym marzysz.


Więcej portretów w zakładce malarstwo i rysunek.


niedziela, 27 stycznia 2013

siła wyobraźni

      H. Jackson Brown Jr. w Małym Poradniku Życia mówi: "Żeby opanować atak zimowego przygnębienia, powąchaj płyn do opalania i świeżą cytrynę." Wspaniały pomysł, prawda? Co więcej - sprawdza się! Wystarczy uruchomić wyobraźnię i przenieść gdziekolwiek się chce. Zimowe plenery zamienić na ukwiecone łąki, zatopić się w promieniach wytęsknionego słońca, poczuć wewnętrzną radość z obcowania z przyrodą. Zapomnieć choć na chwilę, że krajobraz za oknem wciąż jeszcze stroi się w białe, mroźne szaty i wyjść na przeciw wiośnie.
Może więc... nad morze?



 
  







sobota, 26 stycznia 2013

zimne jest piękne?

    Lubicie zimę? U nas z sympatią do niej jest skrajnie różnie. 


Jedno to stworzenie z natury ciepłolubne, uroki zimowej aury podziwia zwykle zza okiennej szyby, szczelnie okryte ciepłym kocem. Nie znosi zimna, dłonie najczęściej ogrzewa kubkiem gorącej herbaty z cytryną,  tęsknym wzrokiem wypatrując pierwszych śladów kolorowej wiosny.
Drugie natomiast uwielbia biegać po śniegu, nie zważając na temperaturę, obowiązkowo uzbrojone w aparat fotograficzny. Nie straszne mu żadne warunki, im ekstremalniej, tym bardziej zafascynowane, z podziwem przygląda się mroźnym sceneriom. A potem efekty tej bieganiny zamyka w bajecznych kadrach, chcąc za wszelką cenę udowodnić, że zimne po prostu jest pięknie.
I często mu się to udaje :)


Jeśli chcielibyście zatrzymać cząstkę takiej zimy na dłużej np. w formie wydruku o wybranym formacie, zajrzycie tutaj.

piątek, 25 stycznia 2013

zatrzymać chwile

Dziecko to uwidoczniona miłość
 /Novalis/

   Patrząc na dzieci często uczymy się pokory. Zatrzymujemy się zawstydzeni, próbując przywołać w myślach dni beztroskiej radości, kiedy potrafiliśmy się cieszyć każdym drobiazgiem i tym, że po prostu jesteśmy.
Z biegiem czasu zmienia się w nas wszystko, zdarza się, że zapominamy jak niewiele potrzeba, by być jak dzieci.
Paulo Coelho powiedział  -  "Dziecko może nauczyć dorosłych trzech rzeczy: cieszyć się bez powodu, być ciągle czymś zajętym i domagać się ze wszystkich sił, tego czego się pragnie".
Warto uważnie wczytać się w te słowa.

Na szczęście istnieją sposoby na zatrzymanie cudownych wspomnień nie tylko w głowie i w sercu, ale również na pięknych fotografiach.












Więcej ciepłej dziecięcej radości znajdziecie w zakładce fotografia oraz odwiedzając krainę piękna.

czwartek, 24 stycznia 2013

na (początku) szlaku


    Propozycja dla koneserów emocji, których kolorów nie da się zmieścić na żadnej palecie... cząstka owocu marzeń.

Książka dedykowana wszystkim Dobrym Aniołom spotkanym na szlaku życia autorki, bez których nigdy nie potrafiłaby uwierzyć w siebie tak bardzo jak uwierzyła. Ludziom wyjątkowym, których kocha, szanuje i z całego serca dziękuje im za to, że po prostu są.
Książka dla wszystkich zakochanych w życiu.
Do nabycia w księgarni internetowej na www.radwan.pl  -  zapraszamy


Jeśli przeczytacie, podzielcie się wrażeniami, a zakręconym czytelniczo proponujemy wstąpić tutaj na łyk wirtualnej kawy lub herbaty :)

początek piękna



 – To jest Nonek, mój przyjaciel – przedstawił go. – A ja mam na imię Nunek.
– Ja jestem Nusia.
Nunek uśmiechnął się delikatnie, a Nonek podał gościowi swoją małą łapkę.
– Masz ładne, wesołe imię. Zostaniesz z nami trochę? Nunek ma dziś urodziny, wiesz?

– Ojej, jakie to cudne mieć urodziny w dniu urodzin Wiosny! – Nusia klasnęła w dłonie, po czym natychmiast posmutniała. – Ale ja nic dla ciebie nie mam.
Rozejrzała się uważnie wokół siebie i jej wzrok zatrzymał się ma małym listku, w którym niedawno oglądała swoje odbicie. Przyszło jej na myśl, że gdyby podarowała ten pierwszy wiosenny listek Nunkowi, sprawiłaby mu choć małą radość i jego smutne oczy być może na chwilę zrobiłybysię weselsze. Listek był mały, ale świeży i zielony, wciąż jeszcze mokry od rosy. Podniosła go z ziemi i przejrzała się w nim ostatni raz, po czym wyciągnęła rączkę do Nunka.
– Przyjmij ode mnie ten listek – powiedziała. – Jest tak gładki, że można w nim zobaczyć swoje odbicie. Patrz czasem na niego, gdy będzie ci bardzo smutno. Może gdy sobie przypomnisz, że dostałeś go ode mnie w prezencie, to zrobi ci się weselej. – Położyła listek na dłoni Nunpiszonka i spuściła oczy.
Nieco zawstydzony i – wydawać by się mogło – jeszcze smutniejszy Nunek zamknął w rączkach podarunek
i oddalił się na chwilę (...)

Nusia tak bardzo chciała spotkać jeszcze nowych przyjaciół, że aż podskoczyła z radości.
– Jeśli chcesz, będę tu jutro – powiedziała.
– Bardzo chcę – niemal wyszeptał Nunek, a w jego szafirowych oczach pojawił się cień uśmiechu. – Dziękuję za prezent. Wiesz, ja w tym listku nie widzę swojego odbicia.
– Nie? – zasmuciła się Nusia. – Ale przecież on jest taki gładki, że powinieneś je widzieć.
– Widzę w nim twoje odbicie – szepnął Nunek (...)

O dalszych losach Nunka, Nonka i Nusi przeczytasz tutaj.

Ponoć tajemnica życia polega na poszukiwaniu piękna, a to najistotniejsze, najprawdziwsze piękno zaczyna się w nas. To, w jaki sposób szukamy piękna i gdzie je odnajdujemy zależy od nas samych.  Niezależnie od tego, czy zobaczymy je w czyichś oczach, spotkamy na drodze codzienności, na kartach książek, na rysunku, fotografii, obrazie, zauważymy w geście, słowie, uśmiechu, jedno jest pewne - ono jest, istnieje, otacza nas. Wystarczy tylko po nie sięgnąć.